Dziewczyny ! żeby nie skończyło się na obietnicach, dzisiaj postanowiłam napisać Wam o pewnym wspaniałym
kosmetyku, bez którego nie mogę się obyć od dłuższego czasu.
Carmex - idealny dla mnie balsam ochronny do ust. Zazwyczaj większą wagę przywiązuje się do kosmetyków do twarzy i ciała, ja też tak uważam i smarowałam usta zwykłym kremem Nivea. Jednak stosowanie tego kremu, czy też innych błyszczyków spowodowało , że wręcz uzależniłam się od smarowania ust, ponieważ ciągle - i coraz częściej - było mi "sucho" w usta.
Carmex odkryła pierwsza moja siostra i bardzo go sobie zachwalała. Stosowany jest przez
profesjonalistów i spełnia swoją rolę
nawilżająco-ochronną. Z tego co wiem można go dostać w trzech wersjach :
w słoiczku, jako pomadka i w tubce.
Carmexa w tubce zakupiłam jako pierwszego, bodajże o smaku truskawkowym. Ma naprawdę zmyślną i fajną końcówkę , której nie widziałam wcześniej w żadnym innym błyszczyku .Zauważam jednak subtelną różnicę pomiędzy Carmexem w tubce a w słoiczku czy pomadce. Jako, że pozostawia on na ustach uczucie lekkiego"zmrożenia" przez miętę - uważam ze Carmex w tubce był dla moich ust "za mocny" i miałam wrażenie wysuszania. Ma on trochę inną konsystencje niż pozostałe dwa. Dałam mu jednak drugą szansę i do teraz stosuje Carmexa w słoiczku.
Balsam w słoiczku przypomina wazelinę, jednak jest bardziej gęsty i zbity. Pomimo miętowego uczucia na początku, pozostawia moje usta nawilżone i miękkie przez dobrych kilka godzin. Dotychczas smarowałam usta dosłownie co chwilę , a teraz Carmex pozostawia na nich ochronną "powłoczkę" na długo i zapomniałam już o uczuciu suchości.:)
Dostać go można dosłownie w każdej większej drogeri.
Bardzo polecam!:)
Źródło zdj i info: www.mycarmex.com